[VIDEO] Sprawa gorzowskiej adwokat Anny Grzesiowskiej: Policja rozpoczyna przesłuchania w sprawie jej udziału w uprowadzeniu i przetrzymywaniu dziecka! Matka chłopca powiadamia brytyjską Policję. Chce dla niej Europejskiego Nakazu Aresztowania i deportacji
Telewizja Polska wyemitowała reportaż na temat koszmaru Magdaleny Postoł, której syn przetrzymywany jest w Gorzowie Wielkopolskim przez Przemysława W. TVP3 ujawniła fakt ciężkiego pobicia przez niego Magadaleny. Kobieta opowiada o tym w wywiadzie udzielonym dziś naszej stacji Telewizja.Patriot24.net. Czy gorzowski Sąd podejmie w poniedziałek zdecydowane działania wobec bezczelnego ojca i jego adwokatki?
O sprawie piszemy od kilku lat. Wszystkie teksty dostępne są pod linkiem:
Koszmar nagłośniony przez Krzysztofa Rutkowskiego i Patriot24.net upubliczniła Telewizja Polska w reportażu pt. "Pod wpływem ojca". Ten dramatyczny materiał można zobaczyć pod linkiem
Dziennikarze TVP powołujac się na nasz portal, upubliczniają bezczelną postawę mecenas Anny Grzesiowskiej. Chodzi i jej wspieranie Przemysława W., czyli ojca, który uprowadził Jakuba Wojciuszkiewicza. Chodzi o wspieranie w nielegalnym przetrzymywaniu dziecka. Wbrew prawu stanowionemu przez sądy.
Wniosek o ściganie za to gorzowskiej mecenas złożyła do prokuratury w Myśliborzu Magdalena Postoł. Pisaliśmy o tym w artykule:
Okazuje się, że prokuratura dostrzegła nagłośniony przez Patriot24.net oraz Telewizję Polską problem. Policja wysłała już wezwania do pierwszych świadków w tej sprawie.
Będzie przesłuchiwać m.in. na okoliczność aktywnego wspierania porywacza dziecka przez adwokat Annę Grzesiowską. M.in. na terenie prywatnej szkoły podstawowej przy ul. Kazimierza Wielkiego w Gorzowie Wielkopolskim. Bo tam do jednej klasy chodzi zarówno uprowadzony Jakub jak i syn mecenas Anny Grzesiowskiej.
Tymczasem poszkodowana matka nie zamierza pasywnie czekać na wyniki działań polskiej prokuratury. Postanowiła właśnie, że złoży wniosek o ściganie Anny Grzesiowskiej na brytyjską policję.
- Mój syn powinien wrócić do Wielkiej Brytanii, bo taka jest sądowa decyzja podjęta w ramach Konwencji Haskiej. Skoro mecenas Anna Grzesiowska wspiera to porwanie, będą domagała się jej ścigania przez Wymiar Sprawiedliwości Wielkiej Brytanii. Łącznie z wystawieniem za nią Europejskiego Nakazu Aresztowania i deportacji do więzienie w Anglii - zapowiada Magda Postoł.
Reportaż TVP ujawnił, że uprowadzony chłopiec jest pod silnym, psychicznym, destrukcyjnym wpływem ojca, Przemysława W. Zdaniem biegłej sądowej, która badała Jakuba Wojciuszkiewicza, powinien on być jak najszybicej przekazany matce. Bo podświadomie bardzo tego chce, ale jego psychika jest przepełniona strachem by to odważanie artykułować.
Dziennikarze Telewizji Polskiej ujawnili też, że Madalena Postoł była ciężko pobita przez Przemysława W. Potwoerdza to obdukcja lekarska wykonana m.in. aparaturą roentgenowską. Kobieta opowiada o szczegółach tego zdarzenia w rozmowie, która w dniu dzisiejszym przeprowadziliśmy z nią poprzez łącza internetowe. Publikujemy ją wraz z niniejszym tekstem oraz pod linkiem:
Kolejna rozprawa sądowa w tej koszmarnej sprawie zaplanowana jest przed Sądem Rejonowem w Gorzowie Wielkopolskim na poniedziałek 2 lipca 2018 roku. Dzień później odbędą sie ponowne badania psychologiczne Jakuba.
- Ojciec nastawił go by mówił, że nie chce do mnie wracać. Wyprał dziecku umysł by zaspokoić swoje chore ambicje - przekazuje Magdalena Postoł.
- Czy psychologowie, biegli sądowi dostrzegą tę podłą manipulację. I czy sędzia Agnieszka Blanck odważy się podjąć zdecydowane działania wobec tego porywacza? W Wielkiej Brytanii już by dawno siedział w więzieniu za to co robi. Uważam, że pobyt za kratami uświadomił by mu, co wyprawia! I że za szydzenia z wyroków sądowych grozi dotkliwa kara. Bo jeśli tego nie odczuje, wychowa Jakuba na takiego samego bezczelnego typa - dodaje Magdalena Postoł.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Prokuratura Rejonowa w Wysokiem Mazowieckiem prowadzi postępowanie w sprawie, w której konflikt między dwoma mężczyznami z sektora prac ziemnych przybrał zaskakujący obrót. Jeden z nich – legalnie działający przedsiębiorca, dysponujący kompletem dokumentacji, umów i potwierdzeń płatności – został objęty dochodzeniem, mimo iż druga strona nie przedstawiła żadnych formalnych dowodów, a jedynie relacje świadków ze swojego bliskiego otoczenia.
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?